środa, 22 sierpnia 2012

~~Imaginy

Te imaginy są pewnego chłopaka https://twitter.com/PitherOfficial o to one :


NUMER 1
Mieszkasz w Polsce, jednak od kilku lat każde wakacje spędzasz w Londynie. Jest to Twój drugi dom. Znasz tam swoich rówieśników i wszystkie kąty. Masz swojego jedno, ulubione miejsce, o którego istnieniu nie wie nikt. A przynajmniej tak Ci się zdaje.
Jest środek lipca, ledwo rozpoczęte wakacje. Wszystkich znajomych już odwiedziłaś, więc postanawiasz w ciszy wybrać się do tajemniczej kryjówki przed rzeczywistością.
- Wujku, ja wychodzę. Jestem pod angielskim telefonem, gdybyś czegoś potrzebował.
Nie wchodzisz nawet do salonu, by się pożegnać. Odwracasz się na pięcie w strone drzwi i wychodzisz z domu. Droga nie zajmuje Ci długo czas. Znasz ją przecież na pamięć - w końcu sama ją zrobiłaś pięć lat temu, kiedy pierwszy raz tutaj trafiłaś.
Uwielbiałaś tędy chodzić. Czułaś wtedy prawdziwą naturę, wolność. Byłaś swobodna. Wiedziałaś, że tutaj możesz być sobą. Za każdym razem, kiedy dotykałaś starego murku przechodziły Cię dreszcze. Ten murek był właśnie wspaniały. Oddzielał dziką naturę od cudownego miejsca, o którym każdy zapomniał.
Weszłaś przez starą bramkę, która była uchylona. Nie zdziwiło Cię to za bardzo. W końcu wiatr może rozruszać kawałek żelaza. Leciutko na palcach przeszłaś na koniec alejki, która prowadziła do malutkiego stawu. Stanęłaś przed wodą, rozłożyłaś ręce i zamknęłaś oczy, by na chwilę oderwać się od całego otaczającego Ciebie świata.
Zaczęłaś kręcić się dookoła, uśmiechając się od ucha do ucha. Zrobiłaś sporo obrotów, a kiedy zakręciło Ci się w głowie, zatrzymałaś się plecami do stawu i schyliłaś głowę w dół.
Po kilku sekundach otworzyłaś oczy i spojrzałaś przed siebie. Zobaczyłaś postać. Był to chłopak. Dobrze znany Ci chłopak, jednak widziałaś go pierwszy raz. Wzdrygnęłaś się, kiedy w końcu dotarlo do Ciebie, że Cię obserwuje.
- Ja.. ja przepraszam, że Ci przeszkadzam - zaczął powoli nieznajomy - Nie wiedziałem, że ktoś tu przychodzi.
- I ja również. - odpowiedziałaś nieco zszokowana, ale pewna siebie.
Chłopak zrobił krok w Twoją stronę i spojrzał na Ciebie tajemniczym wzrokiem, pozostawiając na swojej twarzy delikatny uśmiech.
- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Ja jestem...
- Wiem, kim jesteś. - przerwałaś swojemu rozmówcy, zachowując powagę na twarzy.
- Ach, Jednak ja nie wiem, kim Ty jesteś.
- Mam na imię [Twoje imię]. Nie jestem stąd. Wpadłam tutaj na wakacje.
- Och - powiedział pod nosem Harry. Ten Harry. Harry Styles, o którym tak wiele słyszałaś. Którego podziwiałaś od dobrych dwóch lat. Teraz stał przed Tobą, kompletnie zmieszany - jak i Ty.
Z lekką niepewnością zrobiłaś dwa kroki przed siebie, zbliżając się powoli do chłopaka. Z łatwością nabrałaś powietrza i otworzyłaś lekko usta.
- Ja bywam tutaj co wakacje. Znalazłem to miejsce kilka lat temu. Jeśli należy do Ciebie, to przepraszam.
- Nie, nie. Skądże. Sam niedawno je odkryłem. Jest równie piękne jak to, co w nim się znajduje. - odpowiedział Harry, unosząc jedną brew do góry.
Czułaś się bardzo dziwnie. Jak nigdy dotąd. Nie czułaś się skrępowana, ani zmieszana. Byłaś ciekawa. Ciekawa tego, co taki gwiazdor robi tutaj, w Twoim świecie.
- Jeszcze nigdy dotąd nie spotkałem tutaj nikogo - ciągnął Harry - Jesteś pierwszą osobą. I jak dobrze, że to jesteś Ty.
Nim się obejrzałaś, chłopak stał już zaraz przy Tobie. Mogłaś spojrzeć w jego oczy i zobaczyć jego zielone tęczówki. Stałaś i patrzyłaś jak jego loki opadają na jego czoło. Widziałaś każdy włos, osobno. Uśmiechnęłaś się, nie wiedząc czemu. Harry również się Tobie przyglądał. Oboje byliśmy bardzo blisko siebie. Czułaś jego ciepły oddech w okolicach swoich policzków.
- Przepraszam. Jest w Tobie coś dziwnego - powiedziałaś do Harry'ego.
- Huh, dziwnego?
- Tak. Nie wiem jeszcze co to jest, ale... bardzo mnie to ciekawi.
- Więc może to odkryjesz?
Zrozumiałaś, co miał na myśli ten uroczy chłopak. Przeszliście na starą ławeczkę i zaczęliście rozmawiać. Miałaś wiele godzin przed sobą na poznanie nie gwiazdy POPu, w którym podkochiwałaś się z koleżankami, a nieśmiałego chłopca, którego ujrzałaś kilkanaście minut wcześniej.

NUMER 2
Z pamiętnika Nialla.
Z dnia na dzień moje życie coraz bardziej się komplikuje. Wciąż powracam do tego cudownego dnia, naszego pierwszego.
Pierwszy dzień zespołu, pierwszy dzień młodzieńczej przyjaźni, pierwszy dzień cudownej miłości. Zobaczyłem Go jeszcze przed budynkiem.
Był inny niż reszta. Coś go wyróżniało. Może ta nietypowa uroda? A może to coś.. coś w środku? Coś, co tylko ja widziałem, co tylko ja mogłem sobie wyobrazić?
Nigdy nie przypuszczałem, że skończymy w jednym zespole, przyjaźniąc się, ukrywając swoją miłość do siebie przez dłuższy czas.
Początkowo wydawał mi się bardzo dziecinny. Nasza pierwsza rozmowa była bardzo dziwna. Zachowywał się jak jakiś roztrzepany trzynastolatek. Jednak to mnie nie odrzuciło. Chciałem poznać go bliżej. Z czasem zmieniłem zdanie i zacząłem uważać Go z jednego z najbardziej dojrzałych osób, jakie kiedykolwiek poznałem. Nie chciałem się w nim zakochać, nie byłem na to gotowy. Jednak sposób z jakim się do mnie odnosił zauroczył mnie całkowicie. Nie wiedziałem wtedy, że kogoś miał. On po prostu starał się być miły i uprzejmy dla wszystkich. Ja jak zwykle sobie za dużo pomyślałem. Długo walczyłem ze sobą, aby mu o tym powiedzieć. Czułem się nieswojo, płakałem po nocach, krzyczałem ze złości, nie mogłem się opanować. Chciałem, aby mi to przeszło. Chciałem przejść przez to wszystko obojętnie. Potocznie mówiąc, odkochać się. Nie wiedziałem, na ile mogę sobie przy nim pozwolić, by nie zdradzić swoich uczuć. I nagle...któregoś dnia jego nastawienie się zmieniło. Był taki inny wobec mnie. Bardziej czuły, bardziej ludzki. Starałem się zrobić pierwszy krok, jednak robiłem to bardzo ostrożnie. Bałem się, że może mnie źle odebrać, znienawidzić. Jednak on pozwolił się bardziej poznać. Pozwolił się pokochać. Ja wówczas zrobiłem to samo. Nie wiedziałem, że miał tak intencje. Zdradził się. Wydusił to w końcu z siebie. Nie chciałem stawiać go przed wyborem. Chciałem odejść i zniknąć. Jednak on zadecydował. Wybrał mnie. Mnie, którego jeszcze nawet dobrze nie znał. Nie wiedział, z jakim nierozsądnym człowiekiem ma do czynienia. Nigdy go nie przytuliłem. Nie poczułem jego ciała, wtulającego się w moje ramiona. Nie dotknąłem sobą jego skóry. Nie poczułem dreszczy przechodzących przez moje plecy. Nigdy go nie pocałowałem. Nie czułem jego warg, dotykających moich. Nie czułem delikatności jego dotyku. Nie poczułem niczego.
I pamiętam kiedy go poznałem, to było tak oczywiste że jest dla mnie tym jedynym. Oboje wiedzieliśmy to od samego początku. I wraz z upływem czasu, wszystko stawało się trudniejsze - musieliśmy mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Błagałem by został. By przypomniał sobie co było między nami na początku. Był charyzmatyczny, zniewalający, elektryzujący i wszyscy o tym wiedzieli. Kiedy wchodził do pomieszczenia, każda kobieta patrzyła w jego kierunku, wszyscy wstawali by z nim porozmawiać. Był jak ta hybryda, mieszanka człowieka, który nie mógł zapanować nad samym sobą. Zawsze odnosiłem wrażenie, że był rozdarty pomiędzy byciem dobrą osobą, i korzystaniem ze wszystkich możliwości jakie życie oferowało człowiekowi tak wspaniałemu, jak on. Rozumiałem sposób w jaki funkcjonuje i kochałem go. Kochałem go, kochałem go, kochałem go, kochałem go... I wciąż go kocham. Kocham go.

One są naprawdę świetne :) Mi się strasznie spodobały . Piszcie w komach jak sie wam spodobały 

2 komentarze: